Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Po premierze "Wesela Figara" we Wrocławiu

Treść

Najnowsza inscenizacja tego mozartowskiego arcydzieła dwiema wartościami stoi. Na pierwszym planie należy bez wątpienia postawić poziom wokalny premiery. Na drugim - sprawną reżyserię, która sprawia, że wszystko, co dzieje się na scenie, wynika z tekstu, muzyki i autorskich didaskaliów, a wykonawcy świetnie się bawią perypetiami swoich bohaterów.

Do plusów reżyserii należy też wyraziste oraz czytelne zawiązanie i przeprowadzenie zabawnej intrygi, która jest motorem napędowym całego przedstawienia. Przez scenę maszeruje galeria zabawnych postaci o wyraziście nakreślonym charakterze. Każda z nich chce coś ugrać dla siebie: Hrabia marzy o uwiedzeniu Zuzanny, Hrabina o odzyskaniu miłości męża, który łakomym okiem spogląda na inne kobiety. Wszędobylski Figaro wszelkimi sposobami stara się uchronić Zuzannę przed zalotami Hrabiego, a Zuzanna zrobi wszystko, by w końcu zostać żoną Figara. Do tego należy jeszcze dodać kochliwego pazia Cherubina (interesująca kreacja Anny Bernackiej), głuchawego doktora Bartolo i jego dawną gospodynię Marcelinę - oboje w finale okazują się rodzicami Figara. Wszyscy razem kręcą, spiskują, stosują maskaradę, byle tylko osiągnąć swój cel, a że czynią to z wdziękiem, więc mamy przednią zabawę. Wreszcie w finale ostatniego aktu następuje ogólne przebaczenie, stojące na scenie szklane drzewo (cała scenografia jest tym razem lustrzano-szklano-plastikowa) rozbłyskuje tysiącem choinkowych światełek, a na głowy śpiewaków sypie się śnieg. Jednym słowem, nastaje wszechobecne szczęście!
O obsadzie można powiedzieć krótko - znakomita! Brylowały w niej dwie panie: Jolanta Żmurko - primadonna wrocławskiej sceny, oraz jej córka Aleksandra Kurzak, śpiewaczka obdarzona srebrzystym sopranem o fantastycznym brzmieniu, której kariera od kilku lat jest związana z najważniejszymi scenami na świecie. Hrabina w interpretacji J. Żmurko była kwintesencją mozartowskiego ducha i stylu. Podobnie było w przypadku Zuzanny śpiewanej przez A. Kurzak, która zachwycała nie tylko urodą głosu, swobodą emisji i znakomitą techniką, ale równie świetnym aktorstwem, co sprawiło, że jej Zuzanna była pełna werwy i subtelnego uroku. W śpiewie obu pań można się było zachwycać ekspresyjnym portamento, zmysłowo prowadzoną frazą oraz naturalną płynnością recytatywu. Jacek Jaskuła potraktował partię Hrabiego z lekkim dystansem i przymrużeniem oka, prezentując przy tym pięknie wyrównany w całej skali głos o intensywnym brzmieniu. Jednak główny ciężar "Wesela Figara" spoczywa na barkach odtwórcy partii Figara. W tej partii wystąpił gościnnie Marco Vinco dysponujący głosem o interesującym brzmieniu, ujmujący swobodą emisji i operowania barwą.
Francesco Bottigliero przy pulpicie dyrygenckim zadbał o kunsztowność scen ansamblowych z zachowaniem właściwej harmonii brzmienia. Mozart w jego interpretacji miał właściwą sobie lekkość, elegancję i prostotę. Szkoda tylko, że przyjęte przez niego tempa nie zawsze oddawały charakter muzyki towarzyszącej akcji. W kilku miejscach zabrakło mi też właściwej dynamiki, a realizowane przez niego jednocześnie basso continue pozbawione było większej wyrazistości i energii.
Adam Czopek

W.A. Mozart "Wesele Figara";
kier. muzyczne: Francesco Bottigliero;
reżyseria: Marek Weiss;
scenografia: Małgorzata Słoniowska;
premiera prasowa 3.01.2009 r. w Operze
Wrocławskiej.
"Nasz Dziennik" 2009-01-05

Autor: wa